Krok drugi: Piętnaście minut światła i ruchu
Zacząłem poranek jak większość ludzi: chwyciłem telefon, sprawdziłem wiadomości i poleżałem chwilę, zanim zmusiłem się do wstania. Ale moja lekarka zaleciła mi zmianę tego rytuału. „Jak tylko się obudzisz” – powiedziała – „otwórz okno albo wyjdź na balkon, zaczerpnij świeżego powietrza i wykonaj kilka prostych ruchów”.
Uśmiechnęłam się sceptycznie, ale spróbowałam. Na początku to było tylko rozciąganie i kilka kroków dookoła pokoju, potem dodałam lekkie skłony i ćwiczenia oddechowe. Zajęło mi to tylko dziesięć do piętnastu minut – i zaczęłam zauważać, jak moje ciało stopniowo się budzi, a myśli stają się jaśniejsze.
Dlaczego to działa? Kiedy rano łapiesz światło słoneczne, twój mózg otrzymuje sygnał: „Dzień się zaczął!”. Organizm się dostosowuje – poziom melatoniny spada, kortyzol i insulina się stabilizują. Oznacza to, że stabilizuje się również poziom cukru we krwi.
Po miesiącu takich „ćwiczeń słonecznych” poczułam, że moje poranne osłabienie prawie zniknęło, nastrój stał się bardziej zrównoważony, a ochota na słodycze zmalała.
Wskazówka: Nie sięgaj od razu po telefon. Podejdź do okna, zaczerpnij świeżego powietrza i poczuj, jak dzień nabiera życia.